Maszyny parowe

Anglia wyraźnie przodowała w budowie i stosowaniu pojazdów parowych, które, ze względu na duży ciężar maszyny parowej i kotła, ważyły zazwyczaj kilka ton, a więc przeznaczone być musiały do przewozu wielu pasażerów. Byli i tacy konstruktorzy, jak na przykład specjalista od budowy parowozów, Symington, który w roku 1790 zbudował pojazd będący jakby połączeniem połowy parowozu z połową konnej karocy. Podobny lekki pojazd parowy zbudował, ale o kilkadziesiąt lat później, bo w 1860 roku, Rickett, gdy pojazdy parowe zdobyły sobie prawo istnienia i nie stanowiły już technicznych dziwolągów. Należy zauważyć, że i w innych krajach powstawały pomysły budowy parowych „wozów bez koni”. Nawet w Ameryce rodziły się takie myśli. Na wzmiankę zasługuje, na przykład, Nathan Read z Brompton, który w roku 1790 zbudował udany model pojazdu napędzanego dwucylindrową maszyną parową. Niestety, nie doszło do budowy pojazdu normalnej wielkości, a szkoda, gdyż mógłby on z powodzeniem dorównać pojazdom angielskim. Tamże niejaki John Fitch założył przedsiębiorstwo budowy maszyn i pojazdów parowych, które jednak nie zdołało wyprodukować ani jednej maszyny.
W Ameryce, w Pensylwanii wydarzyła się też wielka sensacja. Oto Oliver Evans, budowniczy przemysłowych maszyn parowych i naukowiec, był również propagatorem zastosowania maszyny parowej do poruszania pojazdów do napędzania młynów. Pewnego roku jego zakład otrzymał zamówienie na budowę pogłębiarki, która pracować miała w pobliskiej zatoce.
Zamówienie zostało zrealizowane, ale wtedy powstał problem, jak przewieźć ciężką i wielką pogłębiarkę przez całe miasto. Można by wprawdzie rozebrać maszynę i przewieźć ją w częściach nad zatokę, ale taka dodatkowa praca pochłonęłaby cały zarobek. Cóż więc czynić? Evans miał jednak otwartą głowę. Postanowił po prostu przewieźć maszynę, ustawioną już na swym pływającym pontonie. W tym celu osadził ponton na solidnym, drewnianym podwoziu zaopatrzonym w cztery masywne koła. Jedno z tych kół zostało sprzężone z kołem pasowym maszyny parowej.
Gdy zapalono ogień pod kotłem, maszyna zaczęła pracować i koła obracając się wytoczyły powoli pogłębiarkę wraz ze znajdującymi się na niej ludźmi z placu budowy na drogę przez Market Street i dookoła Center Square na brzeg zatoki. Tu powstał drugi problem, jak spuścić pogłębiarkę na wodę. I znów Evans zastosował najprostszą metodę: oto po prostu wjechał tym dziwnym wehikułem w wodę, a od pływającego pontonu kazał odjąć podwozie wraz z kołami, które wyciągnięto następnie na brzeg. Evans dokonał zatem niezwykłego wyczynu, wykonując nie tylko pierwszą w dziejach Ameryki jazdę „pojazdem bez koni”, ale i konstruując pierwszą amfibię, czyli pojazd ziemno-wodny. Evans umarł w roku 1819, w tym samym w którym umarł Watt. Nikt nie zamówił u niego parowego pojazdu.
Niestety, nie przechowały się rysunki techniczne pojazdu, a kształty tego dzieła Evansa można odtworzyć jedynie na podstawie bardzo niedokładnych i skąpych opisów. Nie wiadomo również, jak był kierowany ten olbrzymi pojazd i jak zmieścił się na stosunkowo wąskiej ulicy Market Street.